Za chwilę Święta Wielkanocne. Bez względu na to, czy spędzimy je w gronie rodzinnym, czy też na wyjeździe, będziemy niejako skazani na obecność wielu, czasem rzadko widzianych osób. A co za tym idzie, na ich rozmowy, żale i żarty…czasem bardzo nieśmieszne, ale wypada się uśmiechnąć. No właśnie. Jayus.
To tajemnicze słowo pochodzi z Indonezji i oznacza żart tak nieśmieszny i niezabawnie opowiedziany, że człowiek zaczyna chichotać z zażenowania. I to wcale nie jest takie fajne.
Miałam kiedyś znajomego, który uwielbiał opowiadać kawały. Wszyscy wokół darzyli go sympatią i nikt, ale to nikt nie miał serca powiedzieć mu, żeby przestał, bo wychodzi mu to gorzej niż średnio. Męczarnia straszna. Nie wiem, czy dzisiaj też opowiada kawały, może w końcu doszedł do wprawy…
Kiedy poznawałam rodzinę mojego M… poznałam jego Dziadka. Człowiek nietuzinkowy, lubiący śpiewać i tańczyć…jednocześnie. Kochał również opowiadać zabawne historyjki ze swojego życia. Plątając fakty i co opowieść zmieniając lekko fabułę i głównych bohaterów, tę samą historię potrafił opowiadać kilka razy. I dosłownie płakać przy tym ze śmiechu. Ja również się śmiałam…(z grzeczności. A cała reszta śmiała się ze mnie)
Jestem pewna, ze wokół siebie macie takich „jayusów”, którzy co spotkanie serwują sprawdzoną, starą paczkę żartów. I zapewne nie braknie takich przy wielkanocnym stole. Cóż mogę powiedzieć…życzę cierpliwości i łączę się z Wami w tym samym śmiechu z zażenowania…
*wpis zainspirowany felietonem Grażyny Plebanek, WO Extra, Luty 2018 s. 12
W mojej rodzinie nie przeszłoby śmianie się z żartów, bo tak wypada. Osoba byłaby sprowadzona na ziemię i uświadomiona, że nie ma w tym co mówi niczego śmiesznego. Po prostu mamy zwyczaj mówić wprost i bez ogródek co myślimy i jak coś odbieramy, ale…forma przekazu stosowana jest w sposób humorystyczny i tak, by nie urazić danej osoby. Myślę to bardzo ważne. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Haha, w takim razie nie ma u Was niezręcznych sytuacji, świetne podejście:)
może się tak zdarzyć z powodu pogody. Bo gdyby słońce i ciepło, nikt nie siedziałby przy stole dłużej, niż to konieczne.
Ps. ja powinno się wymawiać to jayus?
Wymawia się jakoś tak „dżajus” /prawie jak „dżizus!;)))
Spędzam święta zawsze w małym gronie i też jeśli będzie pogoda, pewnie głównym naszym zajęciem będzie spacer w towarzystwie tego, kto mi odpowiada, więc nieśmieszne żarty raczej mi nie grożą.
Dobrego dnia 🙂
Nieśmieszne żarty czyhają na każdym kroku, także czujność wskazana;)
Szkoda, że nie masz obrazków w miniaturach, bo na stronie głównej trochę pusto i smutnie;)
Dzięki za radę! Co zrobić, że taki układ mi się podoba? Lubię czyste przestrzenie bez zbędnych krzyczących grafik czy wyskakujących okienek. Radę jednak wezmę pod rozwagę:)
No. To ja :-))) Gadac nie lubie, a jak juz opowiem kawal, to tylko plakac :-)))
😀 czy ja już pisałam że Cię uwielbiam? 😉 sama byłabym takim „dżajusem” ale na szczęście dla innych kawałów nie opowiadam;)
Ha, ha, ha!
Skądś to znam, ale zawsze dzielnie znoszę 😉
Tak…w takich sytuacjach tylko spokój może nas uratować;)
Ja mam w rodzinie takiego jednego Jayusa… no cóż magia świąt:D
Lepiej bym tego nie napisała… magia świąt!:D
JA samotnie święta spędzam, może gdzieś wyjadę
To bardzo dobry pomysł! 🙂
No fakt u nas w rodzinie tez było kilka takich osoób, któregoś razu po prostu przestaliśmy reagować, wiem że to może i przykre było, ale ile można 😀
Ech…ileż można? do końca ostatniego żartu i jeszcze jeden więcej;)))
Mieliśmy w rodzinie takie osoby, w końcu przestalismy reagować 😀
W rodzinie może nie, ale w otoczeniu już tak …
Och tak…też mam takie osoby… no ale co zrobić;)
Mam w gronie znajomych taką osobę, już się chyba przyzwyczaiłam do takich „żartów” 😉
To zadziwiające do czego człowiek może się przyzwyczaić…;)
U mnie tata zawsze zabawia całe towarzystwo i na szczęście zawsze mu to wychodzi:)
To macie wielkie szczęście!
Nieśmieszne żarty? To dopiero jest z czego się śmiać. Raz mi się zdarzyło słuchać i do tej pory z rozrzewnieniem wspominam jego „pytę z jeża” na zakończenie dowcipu.
Samych serdeczności życzę
Taaak… kiedy przypomnę sobie historię opowiedzianą przez dziadka mojego M… też się uśmiecham…słabo ale jednak;)
Mam w rodzinie kilka takich osób i powiem szczerze, że uwielbiam z nimi spędzać czas 😀
Jak ktoś wcześniej zauważył w komentarzach…”magia świąt!”;)
Ja mam tak szerokie poczucie humoru, że mało co mnie nie śmieszy. Za to kawały rzadko opowiadam.
Przy okazji gry w Ego okazało się również, że wszyscy uważają, że mam najgłupszy śmiech – co jest prawdą.
Ego? nie znam tej gry…fajna?
Bardzo fajna, u nas to był hit na święta i sylwestra 🙂
Oj, pamiętam, że w klasie w liceum miałam takiego kolegę – droga przez mękę 😀
Oni są wszędzie…czy to na studiach czy w szkole czy w rodzinnym gronie;)
Dlatego nie opowiadam dowcipów 😛 Część rodziny mogłoby nie pojąć mojego poczucia humoru 😀
Oj tam oj tam… doskonale Cie rozumiem;)
Opowiadane suchary.. skąd to znam xD
Czyli jednak…to powszechne zjawisko 😉
mój mąż ma wujków, dwóch takich żartownisiów 😛
Czyli każde spotkanie rodzinne okraszone solidną dawką humoru;)
A my w pracy jak się spotykamy na imprezach ( a co najmniej dwa razy do roku takowe organizujemy) to zazwyczaj robimy sesję opowiadania dowcipów i każdy z nas ma jakąś swoją „specjalność zakładu”, którą za każdym razem opowiada. I za każdym razem są okrzyki „Ania, teraz o hipopotamku”, albo „Paweł teraz o polipach”. Znamy na pamięć, a i tak rżymy ze smiechu jak stado ogierów. Z tym, że dowcipy są świetne. :))))
A, to co innego! Żart na poziomie i do tego dobrze opowiedziany może być i ze sto razy powtarzany…nigdy się nie znudzi:)
Mój Mąż należy do „opowiadaczy” dowcipów. Obiektywnie stwierdzam, że potrafi to robić i bardzo często jest proszony o nowe „kawały”. Znam jednak takich, którzy daru opowiadania nie posiadają, ale czują się w obowiązku… i wtedy męczą się wszyscy:)
Tak, a poczuciem obowiązku jest piekło wybrukowane;)
Oj tak, są tacy co jak coś powiedzą, to po prostu masakra, ale nieraz durnowato śmiać się trzeba ;D
Oj tak, czasem trzeba…
Przypomniałam sobie dzieciństwo powiedzonka mojego dziadka, te same przy każdym spotkaniu towarzyskim.
A jednak zapewne wszyscy się śmiali;)
Już się prawie nauczyłam, by zachowywać sie tak, jak uważam za stosowne, smiać, gdy mnie coś rzeczywiście śmiesz i przede wszystkim gościć tych, z którymi mi po drodze. Dlatego nie przeiduję w świeta żadnych towarzyskich niespodzianek. Czego i tobie z całego serca życzę:)
Dziękuję:) również nie przewiduję, ale wiesz…wszystko może się zdarzyć;)
Czasami coś tam wypada;) więc tak to potem wychodzi. Ale myślę że nie warto innym robić przykrości, jeśli chodzi o takie drobiazgi:).
Masz rację, po co robić ferment jak można ładnie się uśmiechnąć i bawić się dalej;)
Nie jestem fanką niewłaściwych i niezręcznych kawałów/żartów
Również nią nie jestem…czasem jestem jednak na nie skazana…
Chyba jestem szczęściarą, bo jeszcze nie spotkałam nikogo takiego na swojej drodze 🙂
To faktycznie jesteś szczęściara:D
Ja nawet czasami z tych śmiesznych zartów się śmiać nie potrafię, bo zanim zajarzę, to trochę mija 🙂 Oby te święta, mimo obecności dżajusów obok nas, były udane! 🙂
Jestem pewna, że będą:D
Mam w klasie taką osobę ;D
Oj, to macie (nie)wesoło;)
Oj jak ja to dobrze znam 😀 Nie których żarty śmieszą tylko daną osobą ;p Wesołych i Radosnych Świąt! 🙂
Dziękuję! Wesołego Alleluja:D
U nas przy stole takie żarty się zdarzają, zazwyczaj to zasługa tego najstarszego pokolenia;)
Tak, to często spotykana prawidłowość…
Nie jestem narażona na takie osoby. 🙂 .
Oj tak! U mnie większość starszych wujków rzuca takim żartami-sucharami, że nie wiadomo co zrobić 😀
Haha, no tak, zawsze się tacy trafią;)
Podejrzewam,że my w tym roku będziemy się pokładać ze śmiechu i to całkiem szczerego.Tak zaskakującego towarzystwa przy wielkanocnym stole jeszcze nie mieliśmy!
No proszę! Mam nadzieję, że Święta minęły w cudownej atmosferze:)
A u mnie każdy powie Ci wszystko prosto w oczy 😉 i nikt nie musi śmiać się z nieśmiesznych żartów 😀
Brawo za czyste relacje!