Czyli podsumowanie mojej ostatniej przygody z Kalendarzem Adwentowym Douglas. Celowo użyłam słowa „inwestować”, bo otwierając te okienka, otrzymujemy kosmetyki, które będą z nami na trochę dłużej. A przynajmniej miałam taką nadzieję. Jak wyszło?
Przyznam od razu, że kalendarz adwentowy Douglas był moim pierwszym w życiu takim kalendarzem. Jakoś nigdy specjalnie mnie to nie kusiło, nawet te z czekoladkami. Ale w tym roku stwierdziłam – czas pomyśleć w końcu o sobie samej. Poczuć się trochę jak dziecko. Pobawić się w otwieranie okienek. Codziennie. Przy okazji wpisu z przeglądami kalendarzy adwentowych, wpadł mi w oko Christmas Calender. Cieszę się, że udało mi się go kupić, bo rozchodziły się jak świeże bułeczki.
I tak, codziennie jedno okienko. Mogłaś obserwować je w moim story na instagramie. Czy byłam ciekawa co będzie w środku? Jasne! Ale co to za zabawa, gdy od razu otwiera się wszystko? No żadna. Oczywiście, na odwrocie pudełka Kalendarz Adwentowy Douglas, wszystko było wypisane, łącznie ze zdjęciami produktów. Jednak postawiłam je tak, by nie kusiło podpatrywanie. Koniec gadania, przejdźmy do zawartości:
Idąc od lewej:
- Annayake Bamboo – energetyzujący produkt pielęgnacyjny do twarzy. Generalnie krem o zwartej konsystencji. Wydaje się być bardzo wydajny. Już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę go stosować.
- Liftandroll Hyaluron Intense roll-on – bardzo przyjemny produkt, który z powodzeniem stosuję pod oczy.
- Dr Hauschka – maska rewitalizująca– fajna, mimo, że tylko 5ml, spokojnie wystarczyła na kilka użyć.
od lewej:
- Mercedez Benz Woman – perfumy, roletka – przyznam, że nie do końca wpasowała się w moje ulubione nuty zapachowe. Jest pudrowo, słodko…niekoniecznie;)
- Real Techniques Miracle Complexion Sponge – gąbeczka do makijażu którą uwielbiam od pierwszego użycia. Nie wyobrażam sobie już nakładać podkładu pędzlem czy palcami. Gąbeczka mnie pozytywnie zaskoczyła.
- Starskin, The Gold Eye Mask Single – płatki pod oczy. Fajne. Przyjemne. Na wieczorne domowe SPA jak znalazł.
od lewej:
- Dr Suzanne von Schmiedeberg Power Serum – przyznam, że pierwszy raz miałam serum w szklanej fiolce. Nie jest to dla mnie najbardziej bezpieczne i komfortowe użycie. Co do samego działania, bo rzecz jasna, serum poszło od razu w ruch, było w sumie przeciętne.
- ONE TWO FREE – żel do mycia twarzy, miniaturka. Jeszcze nie stosowałam.
- Biotulin Supreme Skin żel – żel wygładzający. Również czeka na użycie. Samej firmy nie znam.
od lewej:
- ONE TWO FREE, hyaluronic power serum – tym razem w plastikowym opakowaniu.
- Abercrombie & Fitch, perfumy – jak one cudnie pachną! Cytrusami, świeżością, lekko słodkawe. Boskie!
- Annayake Intense Mascara mini – rzuciłam się jak przysłowiowy szczerbaty na suchary. Wygoglowałam sobie, że mascara jest świetna. Hmmmm…przy pierwszym użyciu skleiła mi rzęsy. A pod koniec dnia opadła tworząc efekt pandy. Przy drugim już nie sklejała rzęs, ale wciąż obsypuje się po kilku godzinach. Nie polubiłyśmy się.
od lewej:
- Glow Recipe, watermelon sleeping mask – i tu ciekawostka. Na odwrocie kalendarza, tak, po wszystkim już zerknęłam;), napisane jest, że jest to opaska na oczy do spania. Hmmmm…. coś chyba w tłumaczeniu poszło nie tak. Generalnie fajny produkt, bardzo wydajny.
- ONE TWO FREE Hydra Power Gel-Cream – jeszcze nie używałam. Z tej serii był już żel do mycia i serum. Będę korzystać razem.
- TOMORROWLABS Boosting Serum – kolejne serum. Z pewnością będę testować.
od lewej:
- Dr Susane von Schmiedeberg – krem pod oczy. Biorąc pod uwagę, jak bardzo wydajne są te produkty, będę miała niezły zapas.
- HONEST Beauty Hydrogel Cream – ponoć świetna marka z bardzo dobrymi kosmetykami pielęgnacyjnymi. Przekonam się na własnej skórze.
- ANNAYAKE Pour Belle – perfumy- roletka. Zapach cudny, lekko cytrusowy, świeży. Przypomina trochę CK One
od lewej:
- ZOEVA 142 Concealer Buffer – pędzel do cieni. I tu muszę coś odszczekać. Zwykle nie przywiązywałam specjalnej wagi do jakości pędzli. Ale to ma znaczenie. Przekonałam się używając tego pędzla. I już rozglądam się za kolejnymi do blendowania.
- TOMORROWLABS – krem pod oczy
- ANNAYAKE ULTIMATE LIFT SERUM – serum modelujące i odbudowujące owal twarzy.
od lewej:
- Invisibobble oryginal matt wine red – 3 gumki do włosów. Szkoda, że ścięłam się na krótkiego boba;). W każdym razie, gumki poleciały do koleżanki z długimi, mocnymi włosami. Mówi, że się dobrze sprawdzają.
- TOMMOROWLABS, overnight activator – krem do twarzy na noc.
- Ariana Grande Thank U perfumy miniatura – będę szczera – są straszne. Słodkie, totalnie przesłodzone. Zupełnie nie mój styl. Dobrze, że miniaturka;)
Podsumowując…
przyznam, że miałam z tego niezły fun. Serio, codzienne otwieranie kalendarza to naprawdę fajna zabawa. Do tego miałam możliwość poznać różne kosmetyki firm, o których nawet nie słyszałam. Biorąc pod uwagę, że są to miniaturki produktów, nie do końca przetestuję ich konkretne działanie, ale zawsze coś. Cieszę się, że nie było typowych „zapchajdziur” typu pilniczek do paznokci czy spinki do włosów. Prócz tych gumek, w każdym okienku konkret.
Czy wydałabym raz jeszcze te 149,00 złotych za taki kalendarz? Myślę, że tak. To była fajna przygoda, którą mam nadzieję, powtórzę w przyszłym roku!
Czy Kalendarz Adwentowy Douglas Ci się spodobał? Miałaś w tym roku swój kalendarz adwentowy?
W minionym roku nie kupowałam kalendarzy adwentowych, ale na przyszłe święta być może się skuszę. 😊
Nie skusiłabym się na taki kalendarz. Kosmetyki mi nie znane to dla mnie ryzyko. Fajnie Agnieszko, że miałaś radość z tego. I o to chodzi, aby bawić się życiem. 🙂 . Pozdrawiam z nad filiżanki wody z cytryną. 🙂 .
Nigdy nie kupowałam żadnego kalendarza Adwentowego, ale następnym razem chyba się skuszę, bo widzę, że to fajna zabawa, a przy okazji można przetestować ciekawe kosmetyki.
U Ciebie chyba na blogu, w poprzednich latach był kalendarz adwentowy książkowy…to było coś:D
Masz rację, było wielkie WOW! To był mój pierwszy w życiu kalendarz adwentowy, który dostałam akurat od wydawnictwa.
A mi chodzi po głowie, żeby zrobić taki kalendarz adwentowy książkowy w tym roku. I wymyślić konkurs w którym będzie można go wygrać. To by było coś 😁 tylko nie wiem, czy znajdzie się ktoś kto chciałby takie coś wygrać 🙃
Ja jeszcze nigdy nie miałam kalendarza. Zawartośc Twojego kalendarza super 😉 Byłabym zadowolona z produktów jakie się w środku znajdują. Może w końcu w przyszłym roku się skuszę 😉
A ja jeszcze nigdy takiego wynalazku nie kupiłam. 😉
ja miałam w tym roku z the body shop i twierdze ze to byl genialny wybór ;D spehora była denna, ale jak zawsze miałam z douglasa to byłam nawet zadoowlona ;D
Już kiedyś pisałam u Ciebie, że uwielbiam kalendarze adwentowe. Najczęściej kupowałam je u naszych zachodnich sąsiadów, bo wybór przyprawiał o zawrót głowy: z zabawkami, klockami, alkoholem wysokoprocentowym znanych światowych firm, piwne, kosmetyczne, dla kotów i psów….. W tym roku pierwszy raz od kilkunastu lat nie wybrałam się do Niemiec na przedświąteczne zakupy, więc tylko dzieciaki otrzymały zdobyte u nas, ale dla trójki starszych dodatkowo sama przygotowałam prezentowo-zadaniowe adwentowe kalendarze. Od drugiego w kolejności wnuka (7 lat) usłyszałam, że to najfajniejszy z dotychczasowych kalendarzy.
Ciekawe niespodzianki wyjmowałaś z douglasowskich okienek! Może w przyszłym roku i ja się skuszę.
Serdecznie pozdrawiam Cię, Agnieszko, i życzę samych radosnych dni w 2021 roku.
Bo w sumie to te zrobione samemu przynoszą najwięcej radości:D
Ja jakoś nie korzystam z kalendarzy adwentowych 🙂 ani z czekoladkami, ani z żadnymi herbatkami czy kosmetykami 🙂
Ja jeszcze nie miałam takiego kalendarza. Może ktoś stworzy taki książkowy 🙂
w zeszłym roku widziałam taki z książkami, nie wiem tylko czy to było tylko dla blogerek, czy można było gdzieś kupić
Miałam ten kalendarz i z kosmetyków jestem Mega zadowolona. 🙂
zdążyłam już zużyć ampułki i krem z bambusem.
Kalendarze Douglas zawsze miały fajną zawartość. Są warte zakupu 🙂
Od kilku lat miałam kalendarz adwentowy z Douglasa. Jednak w zeszłym roku nie udało mi się go upolować, szkoda, bo bardzo go lubię. Mam nadzieję, że tym razem będzie mój. 😉
To trzymam kciuki!
Też kupiłam swój pierwszy kalendarz adwentowy, ale już po świętach i otwieram teraz codziennie po jednym okienku. Mi też się to spodobało i może przed kolejnymi świętami kupię jakiś kalendarz. 😉
Haha, świetne przedłużenie Świąt!
Mi również się podoba ten kalendarz z Douglasa – na innych blogach ,widziałam inne kalendarze i teraz je porównując ten z Douglasa jest najlepszy , oczywiście według mnie 😊
Sama nie kupuję takich kalendarzy ,już – ostatni jaki miałam ,to był z czekoladkami ,chyba Milki i oczywiście otworzyłam go natychmiast 🙈😅
Pozdrawiam
No weź! najlepsza zabawa jest, gdy otwierasz okienko po okienku dzień za dniem ;D
Czyli jak inwestować, to w Douglasa 🙂 Sephora chyba nie zebrała zbyt dobrych recenzji…
Szczerze mówiąc nie lubię kupować kosmetyków w ciemno, więc kalendarz z samymi kosmetykami niekoniecznie, ale jakby było coś jeszcze… najlepiej ksiązki to może bym się skusiła 😉
Pomyślałam sobie, że musisz mieć naprawdę ładne ciało, masz tyle kosmetyków!! Chyba od wszystkiego.
Haha, wiesz, nigdy nie patrzyłam na siebie od tej strony. Tak, mam ładne ciało i bardzo je lubię, dbam o nie. Nie jest idealne. Nawet dzięki tym wszystkim kosmetykom ;P
Taki kalendarz to bardzo fajna rzecz😊 nie miałam jeszcze żadnego komentarza adwentowego z kosmetykami, ale już za rok muszę sobie taki kupić obowiązkowo 😊
Nie zachwyca mnie zawartość i w sumie jeszcze żaden kalendarz tego nie zrobił więc dla mnie to szkoda pieniędzy.
Agnieszko,
Zawartość jak najbardziej na tak- zawsze trafi się coś bardziej a coś mniej nam pasującego, ale masz rację fun jest z tego niezły 🙂 Taki kalendarz cieszy bardziej niż ten z czekoladkami 🙂 ( przynajmniej mnie 🙂 )
Cieplutko pozdrawiam
Właśnie – też nie lubię ryzykować z kosmetykami , wolę jednak sprawdzone , ale wierzę, że zabawa wyśmienita.
Kosmetyczny kalendarz adwentowy nie jest dla mnie. Mam swoich ulubieńców. Co innego kalendarz z herbatą. Taka pyszna herbatka na każdy dzień.
Widziałam, że w tym roku kilka blogerek miało właśnie kalendarze adwentowe z herbatą. I były super!
Bardzo mnie kuszą i to każdego roku 🙂 Jednak żadnego jeszcze nie kupiłam 🙂
ja w tym roku nie kupiłam żadnego kalendarza adwentowego:) Kathy Leonia
Ja jeszcze nie miałam kalendarza adwentowego, ale taki z kosmetykami to fajna sprawa, szczególnie gdy zawartość jest tak ciekawa:)
Pozdrawiam:)
Taki Douglasa też bym chciała, może w listopadzie ktoś mi dostarczy to też się pobawię 🙂 fajne rzeczy mogą się tam trafić 🙂
No rzeczywiście, bardzo ciekawa zawartość, przyznam, że nie znam żadnego ( ŻADNEGO ) z pokazanych przez ciebie kosmetyków z kalendarza. Najbardziej zaciekawiłaś mnie zapachem Abercrombie & Fitch, nuty bardzo mojowe – lubię takie świeże kompozycje. Ja w tym roku miałam kalendarz Nuxe, i bardzo ( ale to BARDZO ) jestem z niego zadowolona!
Czy ja go widziałam u Ciebie na blogu? Ten kalendarz z nuxe? Hmmm chyba nie… zazdraszczam, musiał być świetny:)
Myślę, że 149 zł za tyle produktów nawet w miniaturkach i dobrą zabawę w komplecie – można poświęcić 🙂 W przyszłym roku też muszę sobie sprawić taki kalendarz 🙂
Sama chciałam sobie kupić taki kalendarz adwentowy, ale było mi troszkę szkoda pieniędzy, bo nie wiedziałam co mogę znaleźć w środku i czy będzie to opłacalne. Jednakże widzę, że teraz mam co żałować i z chęcią bym taki nabyła. Zrobię to na pewno w tym roku.
150 zł to naprawdę dobra cena jak na produkty, które dostałaś w kalendarzu. Ja co roku pragnę sobie kupic, ale zawsze podobają mi się te najdroższe i się obawiam, czy aby na pewno będę zadowolona z ich zawartości 😀
Jej, aż żałuję, że już po świętach i nigdy nie sięgałam po takie kalendarze. Zawsze uważałam, że to strata kasy, bo będzie tam dużo właśnie takich „zapychaczy”. Pewnie miałabym z tego taki ubaw, jak Ty. A pędzle zoeva dostałam kiedyś w prezencie od mojego ukochanego. Do dzisiaj się świetnie trzymają i są naprawdę rewelacyjne, więc cieszę się, że ten się też u Ciebie sprawdza. 🙂 Pozdrawiam noworocznie.
Advent calendars are fun! Lots of interesting products here!
xoxo
Lovely
http://www.mynameislovely.com
Myślę że w przyszłym roku i ja zainwestuje w taki kalendarz 🙂 Najlepszego kochana na nowy rok 🙂
Buziaki:*
Nigdy nie miałam takiego kosmetycznego kalendarza, chociaż z roku na rok coraz bardziej mnie kuszą 🙂
Ja nie miałam jeszcze kalendarza adwentowego. Muszę przyznać, że ten jest naprawdę sensowny i warty wydanych pieniędzy.
I to jest dopiero fajny kalendarz a nie to co moje rossmanowskie badziewie 😀
Jakoś nigdy nie skusiłam sie na zakup kalendarza adwentowego. Jeden z herbatą wpadł mi w oko, jednak zrezygnowałam.Może za rok dam im szansę 🙂