7 grzechów blogowania #5 (prze)planowanie

Kolejny z grzechów blogowania to (prze)planowanie. Bo zarówno jego brak jak i zbyt drobiazgowe planowanie staje się jedną z największych przeszkód w prowadzeniu bloga. Jeżeli jesteście tu już trochę to wiecie, że ja jestem gorącą zwolenniczką planowania. Jednak robię to z zachowaniem pewnego marginesu, nazwanego przez jedną z komentujących blogerek – siłą wyższą. I tak w skrócie, dzisiaj będzie właśnie o tym…

Bloguję dla siebie, nie jest mi potrzebny żaden plan…

takie słowa najczęściej słyszałam od Was, lub też czytałam w komentarzach wtedy, gdy wspominałam o planowaniu. I kiedy sięgnę pamięcią wstecz, mój pierwszy blog właśnie taki był. Tylko dla mnie, moje luźne przemyślenia, czasem jakieś fajne foty. Po pewnym czasie stwierdziłam, że nie widzę już sensu w prowadzeniu tego miejsca w sieci. Nie wiedziałam o czym pisać i tak to się rozlazło…

Brak jakiegokolwiek planu, na swoją internetową działalność to niebezpieczny balans na linie. Masz swoich stałych czytelników. którzy lubią do Ciebie wpadać i poczytać o nowościach modowych/kosmetycznych/książkowych. Do tego czujesz maksymalną wenę, więc pisze Ci się gładko. A potem, bo to zawsze w pewnym momencie dopada, czujesz lekkie wypalenie, brak pomysłów…

Ubranie swojego blogowania w sztywniejsze ramy planu pozwoli Ci z jednej strony na większą swobodę w tworzeniu tekstów, a z drugiej – będzie ratunkiem, takim światełkiem w ciemności, gdy dopadnie brak weny. Poza tym tworząc plan, zaczynasz poważniej podchodzić do projektu jakim jest prowadzony blog. Patrzysz na niego szerzej i…może dzięki temu dostrzeżesz jakieś nowe możliwości czy ciekawe tematy, które wcześniej Ci uciekały?

przeplanowanie

Jak zrobić taki plan?

Jasno określ tematykę poruszaną na blogu, staraj się publikować w ściśle określone dni tygodnia. To ostatnie ma kolosalne znaczenie dla Twoich Czytelników! Oni przyzwyczajają się do pewnych postów. Przykładem może tu być odwiedzana przeze mnie Mama z różową torebką, która w każdy piątek przychodzi z postem pt. zużyte czy nie, pozbywam się. Albo też blog W sercu książki, gdzie w każdy czwartek jest jakiś interesujący cytat, z którym nie sposób nie polemizować.

I o to właśnie chodzi- plan nie tylko ratuje Cię, gdy masz brak weny, ale powoduje, że blog staje się bardziej rozpoznawalny czy też przewidywalny…ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Jest po prostu bardziej profesjonalny. A to z kolei sprawia, że jego wartość w oczach odbiorcy wzrasta kilkukrotnie. Nie oszukujmy się, jesteśmy twórcami, więc mamy w sobie mniej lub więcej próżności;)

Są jednak momenty, gdy planowanie jest złe… 

i nazywam to właśnie (prze)planowanie. Tak jak życia nie da się zaplanować w najdrobniejszym szczególe, tak i z blogowaniem może nie wszystko pójść po naszej myśli. Co więcej, nagle stajemy się niewolnikami planu. Tak, przerabiałam to na własnej skórze. Miałam bowiem taki czas, gdy posty tutaj pojawiały się z uwzględnieniem drobiazgowo sporządzonego planu. Ba, ten plan był chyba ważniejszy niż cały mój blog!

Wpadały mi do głowy różne pomysły na teksty, ale nie pisałam ich, bo nie pasowały do planu. Widziałam fajne kadry, robiłam zdjęcia, lecz ich nie publikowałam, bo…no właśnie. Te zdjęcia i niezrealizowane pomysły na wpisy zniknęły gdzieś w czeluściach mojego komputera. Znalazłam je ostatnio, ale…stały się nieaktualne, już ich nie „czułam” tak jak wtedy. Na szczęście w porę mnie orzeźwiło, że kurczowe trzymanie się drobiazgowego planu to również nie jest właściwa droga.

przeplanowanie

Planować więc, czy nie planować?

Oczywiście, że planować. Jednak z rozsądkiem i uwzględnieniem siły wyższej. Dajmy sobie margines czasowy i tematyczny. Mając z jednej strony wyznaczony sztywny plan, nie mamy obaw, że gdy przyjdzie brak weny, nie będziemy wiedziały o czym pisać. A z drugiej strony, gdy proza życia za bardzo nas zaabsorbuje, margines wykonania danego planu będzie jak znalazł. Niczym bufor bezpieczeństwa sprawi, że nie będziemy mieć wyrzutów w kwestii chwilowego braku zainteresowania naszym miejscem w sieci.

Co o tym myślicie? Planujecie posty i działania w social media, czy też może działacie „na żywioł”?

43 Replies to “7 grzechów blogowania #5 (prze)planowanie”

  1. Caly czas mysle o jakims fajnym tegularnym cyklu na moj blog, ale zawsze rozbija sie to o „obiecane” teksty. W tej chwili stawiam na regularność publikowania.

  2. Również lubię planować. Jednak nie zawsze uda się zrealizować wszystko. Ostatnio stwierdziłam, że jak dam 1 notkę na tydzień to jest ok. Dawniej było 3 ale egzaminy, pisanie i czytanie książek naukowych, troszkę te plany zniszczyły. 😀

  3. JA w sumie to chyba nie planuje?
    Nie no nie mogę tego powiedzieć bo myśląć, że napisze o czymś danego dnia to przecież to już planowanie ;*

  4. Kiedyś wszystko skrupulatnie planowałam, nawet z tygodniowym wyprzedzeniem, ale po 9 latach blogowania odczuwam już tzw. wypalenie i teraz ,,idę na żywioł”, czyli wstawiam posty o wiele rzadziej, bez jakiegoś harmonogramu. Jedynym urozmaiceniem, jakie sobie zafundowałam są muzyczne soboty, dzięki którym pragnę przybliżyć innym nasz rodzimy rynek muzyczny.

    1. Ja działam na żywioł, w moim życiu zawsze panował wielki chaos. Staram się planować i trzymać się tego, ale zazwyczaj to mi nie wychodzi. Może kiedyś się tego nauczę i będę zorganizowaną osobą 🙂

      1. Wiesz, nic na siłę. Kiedyś czytałam właśnie o takim sposobie na życie, autorka była wierna zasadzie chaos i jakoś to będzie. Ale to zupełnie nie moja bajka. Ja tam wolę mieć wszystko mniej więcej zaplanowane:)

  5. Trochę planuję, a trochę działam spontanicznie. Chociaż ostatnio zaczęłam wypisywać sobie pomysły na wpisy na konkretny miesiąc. Jest to dla mnie bardzo pomocne, bo pozwala mi dostrzec tematy, które mogę poruszyć, a które mogłyby mi umknąć. 😉

  6. Planowanie to fajna sprawa, jednak tak jak piszesz, nie możemy zamykać się na nowe pomysły, które nieoczekiwanie wpadają nam do głowy. 🙂

  7. Nic ostatnio nie planuję, mam pomysł to robię wpis. Najważniejsze na moim blogu to zdjęcia, najpierw pomysł na nie, gdzie i kiedy i tu są przeszkody. Zestaw jest w głowie i nie tylko, w realu też ale trzeba to obrócić 😜, a tu fotografa brak, jak ja mogę to fotograf zawodzi. Bawię się blogiem już prawie10 lat. bo po prostu to lubię. Serdecznie pozdrawiam…

    1. Blog modowy niejako wymusza pewne rzeczy – bo jak pisać o modzie bez zdjęć? No można, tylko efekt nie będzie tak…spektakularny… Bardzo lubię wpadać do Ciebie, masz fajne stylizacje i ciekawe podejście do mody bez względu na wiek. I to jest Twoją siłą 🙂 /przynajmniej w blogosferze;)/

  8. Ja również bardzo lubię planować swoje blogowe poczynania a,le zawsze zostawiam sobie okienka na tak zwane nieprzewidziane, nadprogramowe posty. 😊

  9. Ja lubie planować, zwykle dzień kiedy wstawię posta bo jeśli tego nie zrobię to czasami mina dwa tygodnie a ja dopiero sobie przypomnę, że miałam coś dodać. Co do postów to pisze je na bieżąco kiedyś próbowałam je pisać przed publikacja ale nie za bardzo mi się to sprawdzalo, a tak to po prostu siadam, piszę i dodaje 🙂

  10. Mój blog ewaluował wraz ze zmiana mojego życia, ale zawsze tworzę plany tygodniowe, co powinno się na nim znaleźć.

  11. Zawsze byłam osobom spontaniczną, pisanie sprawia mi przyjemność i lubię o robić, dlatego kiedyś siadałam i pisałam na goroąco. Od kiedy zostałam mamą planuje swoje wpisy, żeby się ni epogubić i zachować pewną rytunę, która obecnie się sprawdza rewelacyjnie.

    1. Przyznam, że ja również stałam się o wiele bardziej zorganizowana wraz z pojawieniem się na świecie moich dzieci. Potwierdza się tu stare porzekadło, że im mniej czasu, tym bardziej go szanujemy i lepiej się organizujemy:)

  12. To jest właśnie moja zasada – planuję posty na blogu, ale zawsze biorę co do tego poprawkę, bo wiadomo, że zdarzają się sytuację, w których ten plan trzeba nagiąć. Staram się jednak nie robić tego zbyt często 😉

  13. Staram się iść ” na żywioł „- kiedyś planowałam i niestety nic z tego nie wychodziło
    Takie „spontany ” nie są do końca w moim stylu ,ale co zrobić jak ja sobie zaplanuje ,a później nic z tego nie wychodzi..😉
    Pozdrawiam
    Lili

  14. szczerze mówiąc chciałabym zacząć działać zgodnie z jakimś planem. Muszę go sobie wykreować ale czekają mnie w najbliższym czasie pewne, dość duże zmiany, pod które będę musiała podporządkować wszystko inne więc zwlekam z tym planem aż rzeczone zmiany się dokonają 😉

  15. Ja staram się jednak planować te posty, bo wtedy blog jest bardziej spójny. Niestety ostatnio w moim życiu jest bardzo dużo „siły wyższej”, więc wychodzi to jak wychodzi… Pomysłów na fajne posty mam mnóstwo tylko czasu brak.

  16. Skąd ja to znam! Na specjalnej liście mam mnóstwo pomysłów, chciałam ruszyć z kopyta, tylko czasu zabrakło na to wszystko. Postanowiłam wyluzować w blogowaniu i działać w wolnych chwilach. Przyjdzie jeszcze czas na to wszystko 🙂

  17. Zdecydowanie wolę planować bo łatwiej jest mi później dostosować czas na treść, zdjęcia, komentarze itp:D Jednak kiedy coś mi wyskoczy, mam jakiś gorszy dzień itp to nie robię sobie wyrzutów, że nie zrobłam tego co powinnam:**

  18. Ja jestem słaba w planowaniu konkretów. Nie mam ustalonych dnia, ani cykli, które umieszczam na blogu, lubię tę swoją blogową 'wolność’ 😉

  19. Zwykle planuję sobie miesiąc. Ale przecież nie biorę z tym planem ślubu! 😀 Przesuwam, usuwam, w zależności od weny i pojawiających się tematów. Ale zarys musi być 🙂

  20. Pomysł z planowaniem jest świetny, i chciałabym pisać regularnie, przyzwyczajać czytelników do jakiś serii, ale póki co jestem na etapie bardzo ogólnego planowania, czyli zbieranie tematów i notatek do wpisów, może z czasem ewoluuje, na razie mam nadzieję, że i to będzie dobre 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.