Historia pewnego zdjęcia – Caleta de Fuste (Fuerteventura)

To ciekawe, jak zdjęcia przywołują lawinę wspomnień. Oglądasz jedno i nagle przypominasz sobie zapachy, sytuacje, nawet dźwięki, o których dawno już nie myślałaś. Otwierają się odpowiednie szufladki i…

…jestem na plaży. Fuerteventura może nie zachwyca krajobrazem, ale plaże ma cudne. Jest wczesny poranek. Ubrana w spodenki, koszulkę i sportowe buty, wymykam się z hotelu. Lekkim truchtem dobiegam do promenady. Palmy kołyszą się leniwie smagane delikatnymi podmuchami wiatru. W oceanie pływają już osoby, które często są  tak, jak natura je stworzyła. Tak chcą przywitać dzień. Biegnę dalej, w myślach szukając punktu orientacyjnego, który nie pozwoli mi się zgubić. Jest – to jakaś chatka na końcu cyplu.

Gdy do niej dobiegam, czuję podskórnie, że naruszyłam czyjąś prywatność. Spotkałam tam mężczyznę – ubrany w sportowe ciuchy wyglądał jakby był gotowy do biegu. Jednak czekał na kogoś. Patrzył na ocean, zadźwięczał dzwonek telefonu. Przeczytał wiadomość i na jego twarzy przez krótką chwilę można było dostrzec złość i determinację. Odwrócił się w stronę fal i rzucił telefon do oceanu. Potem nie rozglądając się na nic, pobiegł sprintem.

Pomyślałam, że czas wracać. Chciałam sobie skrócić drogę, więc wybrałam bieg plażą. O tym, jaki to był błąd dowiedziałam się już po kilku metrach. Bieganie po piachu jest ciężkie. Gdy w końcu dotarłam do promenady, zauważyłam, że przygląda mi się jakiś facet. Popatrzył na mnie, uśmiechnął się i stwierdził – good job! running on sand is terrible! Zziajana podziękowałam i poleciałam dalej…

To ciekawe, że jedno zdjęcie przywołuje pozornie nic nie znaczących wspomnień…

(źródło)

31 Replies to “Historia pewnego zdjęcia – Caleta de Fuste (Fuerteventura)”

  1. Mam zdjęcie, gdy siedzę na szczycie Schodów Hiszpańskich w Rzymie i zawsze się zastanawiam, jak udało mi się tam wejść. Każde zdjęcie z podróży wywołuje jakieś skojarzenia.
    Pozdrawiam.

  2. Muszę powiedzieć, że to zdjęcie jest bardzo refleksyjne, a zarazem piękne. Czasem wystarczy taki jeden kadr, a wyrazi on bardzo dużo. Jestem zachwycona tym ujęciem.

  3. Takie wspomnienia to jedna z najcenniejszych rzeczy jakie mamy. Czasami niby nic nie znaczące chwile dostarczają nam radości i przywołują uśmiech na twarzy. A tak w temacie biegania, wiem jak koszmarnie się biega po piasku! Jednym słowem masakra haha
    Pozdrawiam 😉

  4. Dlatego ja tak lubię robić zdjęcia. I o każdym moim mogę dużo opowiedzieć 🙂
    A Fuerteventura faktycznie nie zachwyca krajobrazem, jak inne wyspy kanaryjskie są ładne ta niestety jest u mnie na ostatnim miejscu. Tylko wydmy i plaże w kurorcie są ciekawe 🙂

  5. Ludzkie emocje potrafią przenosić się na innych. Nawet jeżeli w pierwszej chwili ich nie widzimy na czyjejś twarzy, potrafimy wyczuć, kiedy naruszamy czyjąś przestrzeń.
    Może ocean mu pomorze i pochłonie wszystkie negatywne myśli.

  6. To wspaniałe, jak bardzo zdjęcia wywołują wspomnienia. Nawet po wielu, wielu latach. Szczególnie te zdjęcia na papierze, dlatego tak je kocham. Uwielbiam albumy i papierowe fotografie, te w komputerze, czy na płytach nie mają w sobie tej magii.
    Te odciśnięte na pisaku stopy wyglądają obłędnie 😀
    Ściskam serdecznie, Agness:)

  7. Rzeczywiście, coś w tym jest. Każde zdjęcie przywołuje w nas jakiś ładunek emocjonalny. Sama tak mam, że gdy spojrzę na jakąś fotografię, to od razu przypominam sobie, co robiłam, co się działo, przy robieniu tego zdjęcia.
    Pozdrawiam :0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.