Czereśnie zawsze muszą być dwie Magdalena Witkiewicz

Dzisiaj kulturalny piątek a w nim książka idealna na wakacje. Do poczytania pod drzewem na hamaku lub na plaży w akompaniamencie szumu fal. Tak podana, staje się całkiem miłą lekturą. 

O czym to jest

Poznajemy Zosię Krasnopolską. Towarzyszymy jej właściwie od dzieciństwa, kiedy to zamiast bawić się z rówieśnikami musiała chodzić na lekcje gry na pianinie. Gdy w ramach kary za ucieczkę w dzień wagarowicza ma za zadanie opiekować się pewną 6o letnią znajomą dyrektorki szkoły, jej życie zaczyna nabierać barw – nowo poznana pani Stefania na zawsze odmieniła los dziewczyny. Na lepsze. Zosia dorasta, poznaje mężczyznę swojego życia, który okazuje się nie  tym kim chciałaby aby był. Koniec końców ląduje w zapuszczonym wielkim domu, otrzymanym w spadku po pani Stefanii. Życie małego miasteczka, a także historie związane z tajemniczym domem zaprowadzą ją niekoniecznie tam, gdzie by się chciała znaleźć. Ale czy to ważne? Skoro na końcu tej drogi znajduje prawdziwą miłość?

Moja opinia

Przyznam szczerze, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej Autorki. Ta książka bardzo podobała się mojej Mamie, więc chociażby na tej podstawie mogłam się domyślić, o czym to będzie i w jakiej formie podane. Czyta się szybko, język nie jest jakiś wysublimowany, opowiedziana historia logiczna, prawdopodobna i z cyklu tych….życiowych. Nie to, że książka mi się nie podobała. Była poprawna, zgrabnie zbudowana, pokazująca burzliwe losy wielopokoleniowej rodziny i tego, jak ogromy wpływ mogą mieć błędne decyzje przodków na ich potomnych. No więc o co chodzi? O zbytnią gładkość. Tak, wiem, te moje porównania;) . Oglądaliście kiedyś jakąkolwiek pełnometrażową bajkę o Barbie? Tam, chociaż może i dzieje się coś złego, to tak naprawdę szybko mija i tak właściwe jakby tego nie było. I tak właśnie jest w tej książce. To jak bajka, która choć bardzo się stara, nigdy nie będzie miała pierwiastka rzeczywistości. A bez niego, książka jest niekompletna, wygładzona i bez literackiego pazura.

Niemniej jednak, historia przedstawiona w tej książce będzie idealna na wakacyjny wyjazd. Przeczytać z przyjemnością, odłożyć i…zapomnieć. Wszak nie wszystkie książki muszą zostawiać w nas trwały ślad.

46 Replies to “Czereśnie zawsze muszą być dwie Magdalena Witkiewicz”

  1. kumpel ukuł kiedyś słowo 'omkłe’ na coś tez właściwości. Zresztą – historia mogła być prawdziwa, tylko autorce zbrakło talentu, romanse przecież też się komuś przydarzają 😉 Tak deliberuję, z własnej woli nie sięgnę. 😉

  2. I właśnie miałam „zgryz” w związku z tą książką. Kochałam Magdalenę Witkiewicz za ” Milaczka” i ” Panny roztropne”, To były jej pierwsze książki, dzięki którym wpadłam w nałóg czytania, potem pochłaniałam każdą następną, moja półka się uginała od książek jej autorstwa, ale… no właśnie… (zaobserwowałam to u kilku polskich pisarek) po „50 – twarzach” nastąpił nagle bum na powieści erotyczne i się zaczęło… mało tego, że nieudane, to potem nic już nie było takie samo. Polecam książki napisane przed „epoką Greya” . Chyba na czereśnie tez się już nie skuszę.

      1. To nawet nie chodzi Agnieszko o ” momenty”, ale o poziom pisania – wydaje mi się, że po tym przełomie, zaniżył się i to bardzo. Z ubolewaniem stwierdzam, że sporo pisarek – jakby to powiedzieć, w pewnej chwili zaczyna bazować na nazwisku i na tym., że jeszcze przed ukazaniem się książki – jest ona juz na liście bestselerów w Empiku ( czego tez nie potrafię zrozumieć, bo dla mnie wykładnikiem tego, jest ilośc zakupionych egzemplarzy np. ) i tym sposobem – niweczą cały swój dorobek.

  3. Witkiewicz pisze dosyć znośnym językiem, więc podejrzewam, że i ta powieść da się przeczytać, właśnie jako czytadło na lato. Obawiam się jednak, ze w mojej małej bibliotece izerskiej moga jej jeszcze nie mieć.

  4. Wrzucę kamyczek do tego ogródka: prędzej wybaczycie scenarzyście zbyt gładki, hollywoodzki, przewidywalny, schematyczny scenariusz niż autorce książki „nadmierną poprawność”. Powiem tyle: kto nie lubi, niech nie czyta. Są sytuacje, kiedy chętniej bierzemy do ręki coś lżejszego, i taką porą jest właśnie lato, czas urlopów….

  5. Czasami nawet lepiej żeby książki nie zostawiały w nas takich śladów ☺
    Jeśli chodzi o tą -zdecydowanie nie mój gatunek ☺
    Pozdrawiam

    Lili

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.