Kulturalny piątek! A wraz z nim kolejna powieść…tym razem szpiegowska. Dawno temu przeczytałam o filmie pod tym samym tytułem – jednak ja wolałam zacząć od książki. I powiem Wam, że nawet się nie zawiodłam. „Czerwona jaskółka” zaskakuje formą i treścią. A chyba najbardziej…przepisami kulinarnymi….
O czym jest ta książka?
Poznajemy Dominikę – mieszka w Moskwie, jest młoda, ambitna i pełna rosyjskich ideałów. Jest baletnicą, najlepszą w swojej szkole – dzięki determinacji i ciężkiej pracy nie ma sobie równych. Jeden trening jednak przekreśla wszystkie marzenia. Wyrzucona ze szkoły baletowej otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Od wujka Wani. Będzie agentką KGB. I tu zaczyna się robić ciekawie. Równolegle na scenę wchodzi Nash, amerykański agent pracujący w ambasadzie amerykańskiej w Rosji. Poznajemy go w chwili, gdy ma się spotkać z kretem w KGB – Marmurem. Nie wszystko jednak idzie tak, jak zaplanowali…
Nie chcę streszczać Wam całej opowieści – zapewne znacie ją z filmu (którego ja nie oglądałam i raczej pozostanę przy książce). A tą, Wam mogę z czystym sumieniem polecić. Jason Matthews jako były agent CIA, doskonale wiedział jak zainteresować czytelników – uchyla lekko zasłonę pokazując świat, który jest zupełnie obcy dla zwykłego zjadacza chleba – świat szpiegów, szkoleń i tajnych akcji, które nigdy nie przedostaną się do szerszej opinii publicznej. Leje się krew, buzują emocje, jest zdrada, miłość i nienawiść. Jest w końcu chłodna kalkulacja, bez emocji i… jest prezydent Putin.
Moja opinia…
Tak. Ta książka niezwykle mi się podobała. Tylko wciąż się zastanawiam, po co właściwie autor na końcu każdego rozdziału wplatał…przepis kulinarny? Wyobraźcie sobie – jesteście po krwawej scenie, w której psychopatyczny płatny zabójca używając długiego noża rozcina tętnicę jednego z rosyjskich magnatów – czerwona ciecz leje się strumieniami na wszystkie strony, oblepiając również nagie ciało Dominiki. Rozdział się kończy, a tu… „Przepis na owoce morza z Wujka Wani” Kurcze! po co? Nie wiem do dzisiaj.
Muszę jeszcze tylko sprostować – tę książkę właściwie nie czytałam, a…słuchałam. Audiobooki ratują mnie w różnych sytuacjach, sprawiając, że nawet sprzątanie czy prasowanie robi się ciekawe i aż żal, gdy już się kończy 😉
Książki nie czytałam, ale bardzo spodobało mi się Twoje zakończenie 😀
U! Wujaszek Wania i przepisy! Wujaszek Putin! Już czuję się tak, jak bym ją czytała 😀
Często da się wyczuć, nawet przy dobrej książce, że jednak pisał ją laik w temacie (pomimo wsparcia fachowej wiedzy osób trzecich). Dlatego bardzo lubię czytać książki pisane przez kogoś, kto przeżył, doświadczył, wie co, jak, kiedy i po cholerę. Bo poza wiedzą widać emocje.
Brzmi zachęcająco, poczytam na urlopie 🙂
brzmi ciekawie:) te przepisy na końcu rozdziałów te:D 😉
O ja…ja rzadko słucham książek…chyba że dla dzieci 😉 a te przepisy kulinarne rzeczywiście strasznie zaskakujące…
Po takiej recenzji koniecznie muszę przeczytać. ?
Oglądałam film. Nie podobał mi się i do książki mnie nie ciągnie 😉
Jak ja dawno nie słuchałam audiobooka. Bardzo dawno.
ostatnio z mężem oglądałam film „Czerwona Jaskółka”- bardzo nam się spodobał
Kocham filmy więc oglądałam film, duo w nim scen brutalnych ale sama historia ciekawa, bo wujek nie okazuje się tym dobrym wujkiem a kimś wrednym…. Fajnie, ze napisałaś o książce nic tylko ją kupić i przeczytać
pozdrawiam
Dawno nie czytałam żadnej powieści szpiegowskiej.
Też ubolewam nad tym, kiedy książka się kończy
Przyznam szczerzę, że do tej pory słyszałam jedynie o filmie – zaskoczyłaś mnie, że ta historia to też książka 🙂
Nie słyszałam o tej książce, ciekawie się zapowiada 🙂
Czytałam, bo dostałam na urodziny. Świetna! I te przepisy ?
Przepis na końcu…hmm…może to jakiś fan Hanibala Lectera 😉
Po raz pierwszy słyszę o tej książce, z tymi przepisami to faktycznie dziwne 😉
Lubię takie wciągające książki 😉 tej jednak nie czytałam. Teraz pożyczyłam „Lokatorka”.
Nie miałam jeszcze tej pozycji u siebie,ale z recenzji wnioskuję,że spodobałaby mi się
Te przepisy kulinarne mnie intrygują!
Masz rację – intrygujące połączenie: krwawa scena + przepis 🙂
Książka zrobiła na mnie wrażenie i polecam
Brzmi nieźle. Chyba się skuszę.
Książki nie czytałam, ale wydaje mi się, że film oglądałam i nawet mi się podobał.
Pozdrawiam w gorącą sobotę.