Jedwabna opowieść Kelli Estes

Dzisiaj kulturalny piątek a w nim opowieść o tym, że nawet niepozorny skrawek materiału może kryć w sobie prawdziwą tajemnicę. I tajemnica ta może zmienić życie w najmniej spodziewanym momencie. Oto Jedwabna opowieść Kelli Estes

 

O czym jest ta książka?

To fikcja literacka oparta na faktach. To historia o dzielnych kobietach. To fragment niechlubnej historii Ameryki. Akcja dzieje się dwutorowo – z jednej strony w XIX wieku, kiedy to na mocy Aktu o Wykluczeniu Chińczyków zabroniono im wstępu do Ameryki. A tych, którzy tam mieszkali, zmuszano do opuszczenia kraju. W konsekwencji rozpoczęły się czystki etniczne i prześladowania. Główna bohaterka na własnej skórze przekonuje się, jak czuje się uciekinier – spotykając na swojej drodze zarówno dobro, jak i zło.

Z drugiej strony mamy czas współczesny – tu bohaterka dowiaduje się, że odziedziczyła dom – jedzie tam i odnajduje tajemniczy pakunek. A to wydarzenie z kolei prowokuje całą serię zdarzeń, które niekoniecznie chciały wyjść z odmętów przeszłości.

Moja opinia

To ponoć debiut. I patrząc na tą książkę pod tym kątem jestem pełna podziwu. Może nie jest to literatura najwyższych lotów – język nie powala na kolana, ale…sam pomysł na fabułę i jej przedstawienie jest naprawdę dobry. Przeszłość wywiera bardzo duży wpływ na teraźniejszość. Ta książka jest na to niezbitym dowodem. Jeżeli lubicie głęboko ukrywane rodzinne sekrety i przedmioty z duszą, ta książka porwie Was od pierwszej strony. Czego Wam z całego serca życzę.

 

38 Replies to “Jedwabna opowieść Kelli Estes”

  1. Bardzo rzadko sięgam po takie książki, ale od jakiegoś czasu noszę się z powrotem do klimatów, które są zbliżone do książki, o której napisałaś. Dlatego też będę o niej pamiętać jak będę szukać tego typu książek w bibliotece;)

  2. Po takie lektury sięgam bardzo rzadko, ale jak już się zdecyduję taką przeczytać to zawsze wybieram tę w oryginale, czyli po angielsku 😉

      1. Achaaa… ale z okładkami, jak z cukierkami – mamy pewne rzeczy zakodowane… Jak weźmiesz zielony i będzie maliną – a nie jabłkiem czy miętą – to się zdziwisz 😉 Takie zdziwienia fajne są 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.