Śmiech dobry na wszystko…

Są takie chwile, gdzie bez poczucia humoru człowiek by oszalał. A z pewnością miałby ciężej. Jeżeli jeszcze ktoś lubi tzw. czarny humor, jest szczęściarzem. Bo z każdej sytuacji wybrnie z uśmiechem. I nawet tryskająca krew go bawi. Jego własna. A tak w woli ścisłości to moja….

Kiedy pani pielęgniarka wiozła mnie na blok operacyjny, byłam rozbawiona – jeszcze nigdy nie jechałam na wózku inwalidzkim – i do tego ubrana tylko w błękitny fartuch. Moja przewodniczka widząc mnie, stwierdziła, że bardzo mi w tym kolorze do twarzy, a zielono-morski kolor czepka na głowie podkreśla zieleń moich oczu…

Kiedy położyłam się na stole operacyjnym a instrumentariuszki przygotowywały wszystkie narzędzia, starałam się nie myśleć o tym co mnie czeka – trochę się stresowałam (trochę, pfffffff. stresowałam się przez duże S). Na szczęście dałam się wciągnąć w rozmowę o wakacjach…

Kiedy pan doktor sprawdzał znieczulenie  spytał czy boli, a ja nie byłam pewna i poprosiłam aby powtórzył, usłyszałam w odpowiedzi śmiech – nie mogę, już zrobiłem cięcie… wybuchłam śmiechem…

Kiedy usłyszałam od jednej z instrumentariuszek, że jestem zdrowa, bo krew sikła strumieniem – oniemiałam… zaplamiła okulary, czepek i całą resztę ubrania drugiej koleżanki… przypomniałam sobie krwawe sceny rodem z Monty Pythona… tak… zabawne to było;)

Kiedy operujący doktor zaczął śpiewać – nie, nie podśpiewywać, ale śpiewać z nieukrywana radością jakąś piosenkę o brudnych strzykawkach i zainfekowanych igłach, a potem zerknął na mnie rozbawionym spojrzeniem, wiedziałam, że nie będzie źle….

Kiedy byłam już w domu i leżałam słaba na sofie, dobry humor oddalał się wprost proporcjonalnie do ustępującego znieczulenia. Bolało. I pomyślałam sobie, że wszystko musi mieć sens. Nawet ten ból.

Zabandażowana noga leży na poduszce, przeciwbóle działają, nie jest źle. Muszę sobie to jakoś ułożyć, bo w przyszłości czeka mnie jeszcze powtórka z rozrywki.

Dobry humor pomaga przetrwać  trudne chwile, czyż nie?

117 Replies to “Śmiech dobry na wszystko…”

    1. A to prawda, zupełnie zapomniałam o tym fakcie. Chociaż, gdyby na tej sali operacyjnej pojawił się jeszcze klaun…nie zdziwiłabym się za bardzo;))))

  1. Znam to! Ostatnią operację miałam w znieczulenie ogólnym, ale czego się nasłuchałam zanim zasnęłam, to moje! 😉 Życzę dużo zdrowia i dobrego humoru w każdych okolicznościach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.