Czy kobieta może być geniuszem?!

Pytanie zadałam przewrotnie, odpowiedź może być tylko jedna….oczywiście, że tak! A jednak, w przeszłości nie było to takie naturalne, ówczesne wielkie umysły dowodziły że jest to wręcz niemożliwe!

Niemożliwe, bo wybitnie uzdolniona kobieta jest jak pięcionogi cielak, w naturze nie istnieje. Albo, że kobieta ma za mały mózg aby być wybitną. Poza tym, mówiono o tym, że od studiowania usychają piersi, a od myślenia rosną brody. Straszono również, że próby podejmowania decyzji innych niż te dotyczące domu grożą przegrzaniem kobiecego organizmu. Dlaczego nikt wtedy nie wyśmiał tych teorii? Bo do głosu dopuszczani byli tylko mężczyźni…

8 marca 2017 roku stała się rzecz niebanalna. Świat usłyszał o Fanny Mendelssohn. Nazwisko kojarzy nawet ktoś nie obyty z muzyką klasyczną, ale płeć się nie zgadza, przecież to był Felix, Felix Mendelssohn. Otóż on miał siostrę. I to bardzo utalentowaną, która stworzyła wiele cudownych dzieł, z których jedno, „Sonata wielkanocna” zostało zagrane po raz pierwszy z podaniem prawdziwego autora, w Londynie, właśnie w dniu Międzynarodowego Dnia Kobiet. Historia tego utworu też jest dosyć zawiła – Fanny napisała ją, kiedy  miała 22 lata. Podpisała ją jedynie F. Mendelssohn. Rękopis zaginął, a kiedy odnaleziono go w jednym ze szwajcarskich antykwariatów, przyjęto, że autorem jest Felix. Na szczęście, dzięki długim badaniom udowodniono, kto jest prawdziwym autorem. Niestety Fanny nie mogła w pełni rozwinąć swojego talentu – miejscem kobiety był dom, to jej brat miał możliwość rozwijania się, poznawania innych muzyków i nauki pełną parą.

Fanny i Felix, źródło wikimedia.org

Czytając tę historię miałam ochotę tupnąć nogą. Cholera! Ile jest jeszcze takich kobiet, które swój geniusz musiały schować do komody z ręcznie dzierganymi koronkami? Ile z nich, przez konwenanse i utarte schematy było zmuszone zrezygnować ze swoich marzeń? Mamy XXI wiek. Jest inaczej, a jednak jakby podobnie. Mam koleżankę, z którą widuję się raz na jakiś czas. Nasze ostatnie spotkanie rozpoczęłam od okrzyku WOW! Jak świetnie wyglądasz! – po urlopie wychowawczym znalazła fajną pracę na pół etatu, która daje jej dużo satysfakcji, przeprosiła się z fitnessem i siłownią – z matki polki z lekką nadwagą zrobiła się atrakcyjna, pewna siebie i rewelacyjna babeczka. Jest jednak ale… wszyscy wokół woleli, kiedy była w domu i opiekowała się dwójką dzieci. Po co chodzi na fitness? Po co chodzi do pracy? Przecież nie musi, jej mąż dobrze zarabia… i oczywiście wytykają jej, że dzieci są u cioci/babci jak ona jest w pracy – czytaj, że jest wyrodną matką. I znowu mam ochotę tupnąć nogą…cholera!

38 Replies to “Czy kobieta może być geniuszem?!”

  1. Z własnego doświadczenia powiem Ci, że gdyby przytoczona przez Ciebie korelacja między myśleniem a brodą była prawdziwa, miałbym nareszcie porządne wąsy i brodę jak na Celta przystało… A że mam tylko cztery kłaki na krzyż… 😀

    To, co piszesz o Fanny, to samo napisali o Jane Austen, po publikacji Dumy i uprzedzenia. „Książka zbyt mądra, żeby mogła ją napisać kobieta”.

    Ściskam! 🙂

    1. Haha, no tak, może nie kazdy prawdziwy Celt miał brode do pasa;))
      O Fanny powiedziano, że to są zbyt wyraziste i męskie rytmy, aby mogła to skomponować kobieta…

  2. Zawsze powtarzam, że praca zawodowa to nie tylko pieniądze, daje inne wartości, a kobiety pracujące są lepiej zorganizowane 🙂 Co nie znaczy, że trzeba pracować do śmierci…

  3. Myślę, że kobiety są na tyle obrotne, iż spokojnie potrafią pogodzić pracę z wychowywaniem dzieci. Nie trzeba z niczego rezygnować; nie trzeba wybierać pomiędzy karierą i rodziną.
    A ile matek, które siedzą w domu wcale nie poświęcają swoim dzieciom odpowiednio dużo uwagi? :/
    Najlepiej po prostu nie słuchać innych…

  4. Żyjemy w dobrych czasach.Możemy się realizować zawodowo, robić karierę, jeśli mamy predyspozycje i ochotę.A przy dobrej organizacji i wsparciu męża, da się to pogodzić z macierzyństwem i domem.Myślę,że ważne by wiedzieć czego się chce,mieć poczucie własnej wartości i nie ulegać zbytnio presji otoczenia.Niby proste,ale nie zawsze…,a życie to nie bajka.Pozdrawiam Cię Agnieszko serdecznie i dziękuję za Twój komentarz na moim blogu.

    1. Bardzo podobało mi się na Twoim blogu, z pewnością będę tam wracać:)
      a nawiązując do Twojego komentarza – fakt, łatwo się mówi a z wykonaniem już trochę trudniej…ale ponoć dla nas, kobiet, nie ma rzeczy niemożliwych:D

  5. Cholera co za ludzie, co to ich obchodzi, jak kto żyje. Fajnie, że Twoje koleżanka pomyślała też o sobie. No i co z tego, że jej mąż dobrze zarabia. Jest jeszcze Ona, która musi o siebie zadbać i która musi sama tworzyć swoje szczęścia, wtedy zyska na tym cała rodzina.
    Pozdrawiam Agnieszko. :).

    1. Wiesz co, im dłużej o tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku że szczęśliwa mama to i szczęśliwe dzieci – a że częściej niż kiedyś widuje babcie czy ciotkę? Trudno;)

  6. Cześć 🙂 Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem i bardzo sympatyczny komentarz. Z kozami polecam się i kiedy tylko będziesz chciała zapraszam na wspomnienia dzieciństwa 😀
    Niedawno sama zastanawiałam się własnie nad tą zmianą postrzegania kobiety 😀 Nie jestem feministką, daleko mi do nich, raczej jestem zainteresowana ogólnymi zmianami społecznymi na tle płci właśnie. Zaskakuje mnie to, że kobieta i mężczyzna rzeczywiście są jakimś niewidzialnym jednym organem. Kiedy kobieta staje się bardziej żywiołowa, czynna to mężczyźni bardziej bierni i jakby słabsi społecznie. To jakaś równoważnia, która musi mieć stałe wartości zmieniające się wzależności od zachowań tych dwóch jednostek. Też to zauważyłaś?
    Gotujący mężczyzna? Zajmujący się małym dzieckiem? Nie jestem do końca pewna czy rzeczywiście kobiety chcą mieć takich mężczyzn, biorąc pod uwagę współczesne zamiłowanie do romantycznych wampirów, mega bohaterów i twardzieli to raczej nie 🙂
    W każdym razie bardzo ciekawy temat 🙂 Pozdrawiam 😀

    1. Dołożę do twoich przykładów jeszcze Mery Shelly, autorkę Frankensteina. Na jakimś wieczorku pisarze dyskutowali o pisaniu horrorów, nie pamiętam dokładnie, w każdym razie Mery się wypowiedziała nie tak jak należy zwracając na siebie uwagę i otrzymując różne drwiny pod swoim adresem. I aby dowieść jej kobiecej niemądrości aby nie nazwać tego głupotą, poproszono ją by w takim razie napisała horror. I w jeden wieczór napisała własnie Frankensteina, przerażając obecnych, którzy go przeczytali 😀
      Nie pamiętam dokładnie tej historii ale tak mniej więcej wyglądała :)))

    2. Mam podobne spostrzeżenia do Twoich – jednak nie jestem pewna, czy te zmiany na tej równoważni są korzystne dla wszystkich – wszak tak jak nie każdy facet odnajdzie się w kuchni, tak nie każda kobieta będzie czuła się komfortowo prowadząc wielkiego tira;)

  7. Bardzo ciekawy artykuł. Echhh pewnie multum talentów nie wyszło na światło dzienne. Ludzie się czepiają i będą się czepiać. Dba o siebie, to już zła matka jest. Siedzi w domu, a powinna coś ze sobą zrobić, za gruba. Jest lekarzem, ale zaniedbuje rodzinę, żyjąc tylko pracą. Idzie zupełnie inną drogą niż ta wszystkim dobrze znana, jest dziwolągiem i skończy źle…typowe ględzenie. Trzeba robić swoje. Za dużo talentów się zmarnowało.

    Pozdrawiam:****

    1. Zgadzam się z Tobą w 100% Trzeba po prostu robić swoje i nie przejmować się zbytnio tym „ględzeniem”

  8. Witaj, Agnieszko.

    Na to, o czym piszesz, mężczyźni wymyślili nawet (pseudo – rzecz jasna) naukowy termin:)
    Anorexia scholastica się to nazywało i miało być zaburzeniem psychicznym, występującym tylko i wyłącznie u kobiet jako skutek… nadmiernej edukacji:)
    Wielu uznanych lekarzy i psychiatrów mężczyzn potwierdzało istnienie tej choroby jeszcze na początku XX wieku.
    Kobiety cierpiące na tę przypadłość miały doświadczać m. in. bólu głowy, neurozy, utraty moralności, epilepsji, śpiączki oraz całkowitej niemożności przybrania na wadze. Choroba miała też być nieuleczalna:)

    Pozdrawiam:)

    1. O matko…. biorąc pod uwagę moją długą drogę edukacji (i jeszcze nie skończona, mam zamiar rozwijać się do końca świata i jeden dzień dłużej), to chyba jestem nieuleczalnym przypadkiem tej wyimaginowanej choroby;)
      I wcale nie chcę się leczyć!

  9. no niestety niewiele się czasy zmieniły choc jest znacznie lepiej to nadal sa mężczyźni którzy uważają że kobieta tylko do garów się nadaję a jesli ma już iśc zarabiać to niech zarobi tyle ile on…. masakra niestety w tym jest :/

    1. A wiesz co było w tym najgorsze? że to o wyrodnej matce nie usłyszałam od niej samej, ale od naszej wspólnej koleżanki! No i co? Gdzie tu wsparcie między kobietami?

    1. Tak sobie myślę, że kobiety względem innych kobiet są bardziej wredne niż mężczyźni… gdzie ta „solidarność jajników”?!

  10. Nie wiem jak dokładnie jest za granicą, ale u nas bywa różnie, w zależności od środowiska, lokalnej społeczności wśród której żyjemy. Na pewno są u nas rodziny, gdzie ciągle rozdziela się prace/obowiązki kobiety i mężczyzny i to kobiecie oczywiście przypada rola służebna wobec wszystkich dookoła. Co gorsze, to właśnie starsze kobiety pilnują, alby ich córki dobrze służyły, nie wyłamywały się z kultywowania tej tradycji. Zresztą, z tego co zauważyłam, jeśli gdzieś na świecie kobiety przeżywają absurdalne uciśnienie, to przyczynia się do tego również część z nich, akceptując swój los i krytykując te, które mają odwagę się przeciwstawić męskiej dominacji.

  11. Ostatnio czytałam biografię Marii Curie-Skłodowskiej. I mogę stwierdzić, że kobieta może być geniuszem;-) Mimo posiadania rodziny można realizować się zawodowo oraz w swoich pasjach.

  12. Otóż kobieta potrafi, jeśli tylko zechce, ogarnąć wszystko i jeszcze męża tak ustawić, by pomagał. Te, które obgadują, nie zasługują na szacunek. Jedyna rada: nie przejmować się niczyim gadaniem i robić swoje.
    Zasyłam serdeczności

  13. Aga, nie rozumiem pytania… Czy my w tych komentarzach teraz; tu i teraz zastanawiamy się, czy kobieta jest człowiekiem? Pełnoprawnym człowiekiem. Czy ma do tego prawo?… i czy?
    Moja odpowiedź: Nie może, tak jak i każdy mężczyzna.

    „Człowiek może władać talentem, lecz geniusz włada człowiekiem”.
    Talent i owszem można rozwijać, ale i „zakopać”, pomóc „w zakopaniu”, nigdy go nie odkryć, natomiast… Czy miarą geniuszu była, jest li tylko sława, pieniądze, uznanie? Np. Edison vs. Tesla. itd.

    Wakacyjnie, słonecznie i serdecznie pozdrawiam 😉

  14. Wszyscy wiedzą, kto to jest Mike Oldfield. A kto zna Sally Oldfield, która nagrała powalającą płytę? I w dodatku śpiewa jak anioł, nie tylko komponuje. Ale zaginęła gdzieś w pomroce dziejów. Smutne.

  15. Drogie Panie… proszę nie deprecjonujcie tego słowa. Gratuluje samooceny i wyboru drogi, ale chyba żadna z Was taką nie kroczy (na szczęście?)… „Misja geniusza uzasadniała jego niezwykłość. Malarz lub muzyk przestawał być rzemieślnikiem wykonującym zlecenia mecenasa zgodnie z jego oczekiwaniami. Oczekiwano od niego oryginalności, która potwierdzałaby jego genialność, burzenia reguł i odchodzenia od tradycji. W wyidealizowanych biografiach wielkich artystów podkreślano, że ceną za genialność było cierpienie i brak zrozumienia.”
    Agnieszko… Hm.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.