Magia olewania, czyli…daj spokój!

Z cyklu -fajną książkę ostatnio czytałam… Magia olewania Sarah Knight , czyli jak przestać spędzać czas, którego się nie ma, z ludźmi, których się nie lubi, robiąc rzeczy, których się nie chce robić…Książka trafiła w moje ręce właśnie wtedy, kiedy szeroko pojęte „życie” nagle sobie o mnie przypomniało, zawalając mnie, prawie dosłownie, mnóstwem rzeczy do zrobienia, zdecydowania, przegadania i tak dalej…

Sama autorka pisze na wstępie… „jesteś zestresowana, przeciążona obowiązkami i przytłoczona życiem? Masz dość zadowalania wszystkich poza sobą?” Aż chciałam krzyknąć TAK! Jak więc się domyślacie, z ogromnym entuzjazmem podeszłam do tematu. I z kartki na kartkę mój entuzjazm spadał….spadał….spadał…

Z tego wszystkiego zapomniałam, że jest to poradnik…poradnik napisany przez amerykankę. A to mieszanka dosyć….specyficzna. Niemniej jednak, pozwala zdystansować się do pewnych ciążących nad nami spraw, a nade wszystko w ironiczny sposób opisuje otaczającą nas rzeczywistość. I to jest chyba największy atut tej książki. Czy polecam? do mnie nie trafiła w 100%, ale, jak pisze sama autorka, tę książkę „…napisałam ją z myślą o wszystkich, którzy mają dość udawania zainteresowania Chodzi o to, żeby poczuć moc płynącą z dokonywania wyborów, być sobą i żyć swoim wymarzonym życiem” Może więc to książka dla Ciebie?

17 Replies to “Magia olewania, czyli…daj spokój!”

  1. Ech, mój syn żyję według motta „miej wyj….e, a będzie Ci dane” i wychodzi mu to nie najgorzej, chociaż ciągle spotyka się z krytyką rodziny, że niby za mało go interesuje, powinien bardziej się przejmować.

      1. Nie brzmi najlepiej to hasło haha :-), ale tak – chodzi o to, że chłopak nie zwraca sobie głowy tym, co go nie interesuje, nie ma parcia na bycie NAJ, na podążanie za modnymi trendami, o wiele spraw nie zabiega, jeśli mu nie zależy. No i zbiera trochę krytyki od rodziny, bo jak można tak niczym się nie martwić. Ale jak widać można. Dodam tylko, że już nie pozostaje na moim utrzymaniu. Od razu mi się masunął na myśl w związku z książka 😉

        1. Widzisz, tylko że on sie interesuje, ale rzeczami na ktorych mu zależy- czyli nie olewa wszystkiego, tylko jasno pokazuje swoje priorytety. A te, jak wiadomo, zmieniają sie z wiekiem…

  2. No, ja właśnie zaczęłam zadowalać innych, ale biorę z tego więcej niż oni wszyscy razem wzięci…. Chodzi o preadopcyjne niemowlęta. Szczegóły na blogu. Pozdrawiam

  3. Pamiętam, gdy miał się urodzić nasz syn, a ja przeczytałam poradnik napisany przez Amerykanina. Niestety nie przystawał do naszych polskich metod wychowawczych. Przeczytałam tylko raz i książkaa wylądowała w zbiorze „rzeczy zupełnie niepotrzebnych” 😉
    Co kraj, to obyczaj 😉

    1. Tak…amerykanskie poradniki są…specyficzne. Jednak nie skreślam ich od razu- a nóż cos nowego sie dowiem;)

  4. Poradników nigdy nie lubiłam i nadal tak mam, ba nawet z wiekiem mnie się to nielubienie nasiliło 😉 więc po tę książkę nie sięgnę.
    Pozdrawiam Agnieszko. 🙂 .

  5. A propos książek jeszcze, Agnieszko, rozejrzyj się po koleżankach. może mają książki dla dzieci do oddania. Zbieramy na te moje sieroty. Zapraszam:))

  6. Nie czytam poradnikow, sama moglabym pisac 🙂
    Uwazam, ze kazdy odkrywa swoja droge dla siebie. I tak, jak nie ma niepowtarzalnych ludzi tak i nie ma takich drog.
    Panta rei !

  7. Wiesz, powoli przechodzi mi fascynacja amerykańskimi poradnikami, które. choć niby mówią o typowych problemach ludzi naszych czasów, sa jednak napisane z punktu widzenia kompletnie innych realiów.
    Piszę o tym bo prawie dwa lata życia spędziłam za oceanem, przyglądając się życiu Amerykanów.
    I myślę, że mają oni jednak generalnie nieco inny punkt widzenia na wiele spraw 🙂
    Pozdrawiam serdecznie z Poziomkowego Wzgórza….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.