Cenny lekarski czas…

Ostatnio mam tę (nie)wątpliwą przyjemność częściej korzystać z usług naszej służby zdrowia. I czasem, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać…Nie chcę tu generalizować – w swoim życiu trafiałam na lepszych i gorszych lekarzy, na mniej lub bardziej wyrozumiałe pielęgniarki. Bywało bardzo kulturalnie i uprzejmie, a także trochę mniej. Ostatnio jednak, wychodząc z gabinetu wybuchnęłam śmiechem….bo płakać nie wypadało.

Czułam się kiepsko – niby nic konkretnego, ale byłam bez sił, słaba, ciężkie poranki, lekkie zawroty głowy, nagłe spadki energii – postanowiłam iść do lekarza po skierowanie na badania… Lekarka, nawet nie badając mnie, ba, nie zerkając nawet na mnie, wypisała mi wszystkie skierowania jakie chciałam – niby fajnie, pomyślałam. Kardiolog, okulista, neurolog, badanie krwi, moczu…co jeszcze? a może cukier. Mina lekko mi zrzedła, gdy poszłam do rejestracji aby zapisać się do tych specjalistów – ponoć miałam szczęście – do kardiologa w lipcu, a okulisty we wrześniu. Hmmmm…. Kiedy zrobiłam już badania krwi musiałam jeszcze raz pojawić się u lekarki, bo nie mogę sama zobaczyć tych wyników – dopiero na kolejnej wizycie. Był piątek, godzina 16:00 a ja byłam ostatnią pacjentką. Lekarka, w widocznie lepszym nastroju, gdy tylko zobaczyła mnie w drzwiach, wzięła kartę i czyta…tu w normie, tu w normie, hemoglobiny mogę Pani zazdrościć, tu perfekcyjnie, o – cukier trochę za niski, na granicy minimum. A co to znaczy? spytałam – no wie pani, nie mam teraz czasu żeby to wszystko tłumaczyć, musi pani zjeść czasem dobrą landrynkę albo kawałek czekolady. A reszta w normie. No, to do widzenia.
W tym momencie wiedziałam dwie rzeczy – że od tej lekarki nic już się nie dowiem i że muszę zmienić lekarza POZ. I póki co szukać informacji na własną rękę.
Także tego…

13 Replies to “Cenny lekarski czas…”

  1. Ja nie będę opisywała zachowania się różnych lekarzy bo musiałabym chyba nowelę napisać.
    Jestem diabetykiem i uważam, że skierowanie na zrobienie krzywej cukrowej – diagnozującej cukrzycę – powinna wydać lekarka pierwszego kontaktu, bo badanie to robi się w przychodniach rejonowych. Jak ta pani chętnie na wszystko kieruje to ją po prostu poproś o skierowanie na takie badanie. Cukrzyca ma wiele twarzy – może mniej niż Grey ale też sporo. Zaburzeń cukru w obojętnie którą stronę nie wolno lekceważyć.
    Serdeczności :))

  2. Osoby, które mają skłonność do spadków poziomu cukru, mogą mieć w przyszłości zbyt wysoką wartość glukozy we krwi. Fakt, nie ma się czym martwić (póki co), bo spadek regulujemy konsumpcją czegoś słodkiego, co szybko podniesie nam ten poziom (hipoglikemia może spowodować śpiączkę) – np. glukozą w proszku. lub (faktycznie) z pomocą zwykłego cukierka.
    Ponieważ sama mam problem z hipoglikemią, więc wiem, co ona oznacza – przegłodzenie, nieregularne posiłki = spadek poziomu cukru = słabość, nerwowość, pobudliwość nerwowa, nadprodukcja moczu, drżenie mięśni, senność. Ja to nazywam „telepaczką” – czuje się drżenie całego ciała i powalającą słabość.
    Jeśli nie mam innej możliwości, „zażywam” łyżeczkę cukru (szybko działa).
    I tyle. Reasumując: trzeba jeść regularnie.
    Jeśli osoba ze skłonnością do hipo, wybiera się np. w góry, ZAWSZE musi mieć przy sobie coś słodkiego. Koniecznie!
    I tyle. Póki co.

    A lekarze…są różni.
    I nie zawsze są skorzy do rozmowy.

    Zdróweczka dużo, Agnieszko 🙂

  3. z lekarzem, nie wiem czy dobre porównanie, jak z mężem, drugiego nie ma co brać, chyba że kochanka, bo tylko wtedy będzie jakiś czas szczególnie miły:)))

  4. Od razu wiesz, dlaczego terminy są na lipiec czy wrzesień. Wiele osób zapisuje się na zapas, bo co im szkodzi? A lekarka też nie odmówi skierowania, żeby jej potem nikt nie zarzucił, że zbagatelizowała sprawę.
    Dlatego żaden system na świecie nie zapewni wszystkim chętnym dostępu do lekarza „na już”, bo ludzie lubią się badać, zwłaszcza w pewnym wieku.
    Czytałam o lekarzu domowym w Szwecji, który przyjechał na nową placówkę i każdego chętnego zapraszał na jutro. Okazało się, że absolutnie nie ma takiej potrzeby, że może za jakiś czas… Więc to nie tylko nasza domena.
    Zdrowia życzę. Pobierz sobie witaminę C w proszku, tę co się kupuje na kilogramy. Naprawdę pomaga na wzmocnienie i odporność. Ja biorę w Stanlabie Lublin. Kosztuje grosze. 1 łyżeczka, pita stopniowo po łyczku, to 50 oficjalnych dziennych dawek. Ale tylko wtedy działa.

    1. O tej witaminie C słyszałam, ale nie miałam sprawdzonego źródła- jednak Twoja rekomendacja wystarczy- dzieki!

  5. Powiem tak – moja Mama jest pielęgniarką więc osobiście także dobrych i złych rzeczy widziałem w naszej służbie zdrowia…ale na komentarz Twojej lekarki ręce opadają. Ta idiotka właśnie OD TEGO TAM JEST! ŻEBY WYTŁUMACZYĆ CI WYNIKI I POMÓC DOJŚĆ DO FORMY!

    Współczuję i ściskam mocno! Uważaj na siebie 🙂

  6. Witaj Agnieszko, dziś lekarze mają około 5-10 na każdego pacjenta, więc pytania są niemile widziane, doświadczyłam tego bo ja lubię się zapytać. Zostają książki i internet ale tak nie powinno być
    pozdrawiam Agnieszkę ciepło

    1. Wiesz, daleko mi do zadawania miliona pytan, ale chciałam wiedzieć cos więcej niz tylko zdawkowe- niech pani je landrynki;]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.